wtorek, 24 kwietnia 2012

Odradzam się niczym feniks z popiołów i relacjonuje ostatnie dwa tygodnie ! Niestety nie należały one do najbardziej udanych w mojej historii, ale nie chciałbym tego rozpamiętywać, żeby sobie niepotrzebnie nie zjebać humoru. Warte wspomnienia pozostają te wesołe fakty! Bo przecież przyjechał Chicken w odwiedziny i udało nam się spędzić kilka naprawdę alkoholowych wieczorów/nocy/dni. Dostałem też kilka naprawdę fajnych gazet z Polski (zerknijcie sobie na nowego Playboya, numer specjalny poświęcony jest w całości wywiadom z ciekawymi postaciami, warto przeczytać ( jak również warto zapoznać się z magazynem "Bluszcz", fajni ludzie dla nich piszą. Polecam, ja.)).
Poza tym ostatni tydzień spędziłem w muzeum, ponieważ Rzym zaserwował nam Settimana della Cultura, czyli tydzień kultury, podczas którego większość miejsc związanych z kulturą była dostępna za darmo. Polecam szczególnie piękną Villa Borghese, gdzie znajdują się jedne z najwspanialszych fresków jakie widziałem w życiu! Standardowo za wjazd płaci się ok 10 EUR, ale warto wydać choćby 15! Wspomnę jeszcze, że 19ego maja będzie miała miejsce *NOC W MUZEUM*, więc jeśli ktoś jest szczególnym pasjonatem nocnego (i darmowego) zwiedzania, odsyłam pod adres -> http://www.arte.it/notizie/roma/roma-e-la-notte-dei-musei-7491?utm_source=twitterfeed&utm_medium=facebook.

piątek, 13 kwietnia 2012

Dziś piątek 13ego, w Rzymie leje jak z cebra.. Już przed Wielkanocą zrobiło się zimno i do dnia dzisiejszego nie chce odpuścić. Wszyscy zaszyliśmy się w domu, całkiem zrozumiałe, bo nasze fundusze nie pozwalają na przesiadywanie w knajpach. Korzystam zatem z okazji i skrobię notę :) Zacznę od teraźniejszości, bo muszę gdzieś wylać frustrację dnia dzisiejszego. Pewnie pisałem (a może i nie) o tym, że moja ukochana organizacja (o której zaraz napiszę kilka ciepłych słów) daje nam na jedzenie w postaci tzw. buoni pasti, czyli bony, które możemy wykorzystać w knajpach, marketach i tym podobnych, na terenie całej Italii (obok przykładowe zdjęcie).
Tak się składa, że obok domu mamy sporej wielkości supermercato, naprawdę przyzwoicie wyposażony z fajnymi cenami. Jest tylko jeden minus... - taka sucz, której imienia nie dane mi było poznać! Już raz chciała mnie opierdolić na kasę, więc przy drugim podejściu byłem już bardziej czujny. Zrobiłem sobie dzisiaj zakupy i chciałem zapłacić moimi odjechanymi błonipastami. Zakupy opiewały na sumę 6 bonów, ale ta sucz powiedziała mi, że może przyjąć tylko 5. Po wymianie kilku zdań, musiałem się wkurwić i nakrzyczeć na nią, aby przyjęła brakującą kwotę w talonie (chciała kasę, KASĘ). Podniosła mi ta wiedźma ciśnienie! A to całkiem często się dzieje, co rusz słyszę od współlokatorów, że mają problem z obsługą tychże wyczesanych bonów, bo sobie ludzie dziwne historie wymyślają (że połowę można bonami, a połowę kasą itp.). Koleżanka Laura jest mistrzynią w znajdowaniu się w sytuacjach problematycznych z kasjerami ;-) Co rusz jakieś pokractwo nie chce przyjąć jej karteczek. Jednak nie pokurwowałem sobie należycie, a ciśnienie jakby zeszło :) Pisanie cuda czyni !
Moja organizacja i projekt powoli wyprowadzają mnie z równowagi (:D zaczyna się, kurwa). Przeszedłem fazę motyli, by znaleźć się w niezdefiniowanej przestrzeni, gdzie nie dzieje się nic prócz beznadziejnych szkoleń. Dzisiejszy dzień był, jakże niewypowiedzianie nudny! Zaprezentowano nam temat regulacji prawnych dotyczących osób niepełnosprawnych, cóż nie brzmi może najgorzej, ale słuchanie tych wszystkich włoskich słów w kontekście tychże regulacji, naprawdę odbiera temu językowi wiele czaru.. Wszystko przez to, że uczestnikami tych zajęć są w głównej mierze włosi z Servizio Civile, o którym wspominałem kilka postów temu.. My ze SVE przez większą część spotkań siedzimy i udajemy, że słuchamy (ja czytam nowe "KINO"). Co więcej, do dnia dzisiejszego nie wiemy, w jakim projekcie będziemy pracować. Nie chciałbym przejebać tego czasu na jedzenie i picie, bo jeśli dalej będzie się działo, tak jak się dzieję, to przyjadę rzeczywiście odmieniony do Polski.. Jest jednak nadzieja na tych świecie! We wtorek (bądź środę, jeszcze nie wiem na 100%), mam spotkanie z dyrektorem Polskiego Instytutu Kultury w Rzymie, co oznacza nic innego jak możliwość nawiązania współpracy ;-) Może coś się z tego przyjemnego urodzi, kto wie ;-), wspomnę jeszcze tylko, że  instytut działa naprawdę prężenie. Organizuje całą mase eventów, od kina, poprzez teatr na wystawach sztuki skończywszy. Liczę, że znajdzie się dla mnie jakaś robota..
Od jutra zaczyna się tydzień kultury (Settimana della Cultura, XVI edizione), co pozwala nam na zwiedzenie większości odpłatnych miejsc za free. Muzea, Foro Romano, Colosseo itd.. Dodatkowo planowane jest chyba z milion imprez towarzyszących, których nie miałem póki co okazji ogarnąć, więc niestety nie powkurwiam Wam pisząc, co ciekawego będzie miało miejsce w włoskiej stolicy. Do tego 25 kwietnia Włosi świętują, co również przynosi nam miliardy imprez na placach, w tym jakiś duży koncert, ale jeszcze nie wiem, kto tam wystąpi (może Lady Gaga? kto wie..). A ! Przypomniało mi się niezłe zdjęcie, przedstawiające mapę Europy w 2022 roku :D Poniżej wrzucam fotę, polew.
Pozostając w strefie kultury, muszę dodać, że oglądam ostatnio naprawdę sporo filmów (cel: jeden film dziennie). Także do mojej kolekcji dołączyły "Like crazy" (to chyba zeszłoroczny Sundance..), "Chłopiec na rowerze" (Grand Prix na ostatnim Cannes), "Klątwa skorpiona" Woodiego (perełka! płakałem ze śmiechu!)
Oto cytat z filmu:

    Laura Kensington: Czego pan szuka w szafie mamy?
    C. W Briggs: Witam.
    Laura Kensington: Jeden z tych niechlujnych prywatnych detektywów, co? Agent prywatny, jak ich zwą. Szpicel,     cichociemny.
    C. W Briggs: Nie, niechlujny śledczy ubezpieczeniowy. Agenci prywatni są romantyczni. Ja jestem po prostu        niechlujny.
    Laura Kensington: Zawsze podniecasz się pieszcząc damskie pantofelki?
    C. W Briggs: Czasem trafia mi się kobieta w całości.
    Laura Kensington: Bezczelny jesteś. Chyba mi się nie podobasz.
    C. W Briggs: Zyskuję przy bliższym poznaniu. Co byś powiedziała na zbliżenie?
    Laura Kensington: Nie wyglądasz na twardziela, co ściga przestępców.
    C. W Briggs: Mam ci przyłożyć, żebyś zmieniła zdanie?
    Laura Kensington: Uważaj, bo oddam.
    C. W Briggs: Zaczyna brzmieć ciekawie... włączymy muzyczkę?

Poza tym widziałem jeszcze kilka, jednak tytułów nie pamiętam. Polećcie mi z łaski waszej, jakieś tytuły, cobym niedouczony nie wrócił do kraju...

czwartek, 29 marca 2012

Źle się dzieje w państwie włoskim. Człowiek myśli, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a tu same niespodzianki! Jedną z największych niespodzianek ostatnich kilkunastu dni jest mój permanentnie masturbujący się współlokator (pozdrawiam), który robi to z taką pasją, że, aż trudno jest spać! Kurwa! Spanie jest wręcz niemożliwe! Dzieje się to już kilkanaście dni, przy czym zaznaczam, że nie bez kozery użyłem słowa 'permanentnie'. Zauważyłem, że najlepiej idzie mu w nocy, kiedy ja próbuję zregenerować swoje umęczone alkoholem ciało. Ostatnio padł nawet rekord - 5 nad ranem, a przyjęcie trwa w najlepsze! Co zrobić, zapytałem siebie w duchu. Cóż, jedynym wyjściem z tej niekomfortowej sytuacji było skonstruowanie kilku prostych zdań złożonych z angielskich bezokoliczników, gdyż tylko takie są przyswajane przez mojego kolegę. Do tego kilka brzydkich słów, których, ze strachu przed samym sobą, nie śmiałbym tutaj wymieniać. Kolega wykazał się niesamowitą wyrozumiałością i PRZESTAŁ. Przed moim wyjście na kurs włoskiego, zdążył mi napisać kilka, jakże ważnych słów (pozdrawiam google translator! co my, tumoki, byśmy bez Ciebie zrobili!!). Jakże nierozsądni są Ci, którzy w tym miejscu pomyśleli o przeprosinach! Głupcy! W owym liście zostałem poinformowany o tym, że łóżko strasznie skrzypi.. Oż ja nierozsądny! Oż ja głupi! No przecież kurwa, że skrzypi jak się przewala po nim kilkanaście godzin na dobę!!
Ten sam kolega, którego naturalnie pozdrawiam z głębi serca ( a va fa..) zorganizował  w ostatnią sobotę przyjęcie, na które przyszli zaproszeni uprzednio goście. Jak wiecie, każdorazowo przy takich wydarzeniach jesteśmy zobowiązani poinformować naszych mentorów o ilości uczestników, na których nałożono przymus opuszczenia posesji o godzinie 1.00 w nocy pod karą wiezięnia. Kolega naturalnie poinformował władze o tym fakcie, jednak wspomniał, że pojawi się 5-6 osób. Przyszło 20, do tego dwie osoby spały w domu, co wyszło na jaw :D. Początkowo zostaliśmy postawieni w stan oskarżenia, co z prędkością światła zostało przez nas zweryfikowane. Dowiedziałem się, jakby nasi włoscy amici przyszli na to spotkanie i co więcej, wśród nich znalazło się kilku polaków, z obecności których nie zdawałem sobie sprawy..
Dziwny typ, przyznacie rację? Aktualnie jesteśmy w fazie kłótni małżeńskiej, w związku z czym nie rozmawiamy za dużo. Ustały również hałasy, więc może wszystko będzie dobrze, jednak naturalnie wolimy nie zakładać takiej opcji, ażeby się niepotrzebnie nie rozczarować i nie wkurwić. Mogę obiecać, że po następnej sesji waleni, będę zmuszony poinformować o całej sytuacji sierżantów z UILDM i postawić sprawię w stan natychmiastowej konieczności zmiany członka załogi. Tak się nie da żyć!
Naturalnie zadziały się również pozytywy! Zobaczyłem dwa filmy - "Shame" i "This must be the place". Pierwszy to jak dla mnie totalne rozczarowanie. Michael dźwiga, ale przy ocenie całości nie jestem hurra optymistą! Podobał mi się ten motyw z siostrą, ale złożoność relacji między bohaterami nie została umiejętnie nakreślona. Co sądzicie? Natomiast "This must be the place".. to jest TO! Sean Penn dał czadu! Bombastycznie! świetne aktorstwo, świetny film!

A teraz filmik, który made my day today :D

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bIx-xOzIMVU

Ogarnijcie! :D

środa, 21 marca 2012

Wracam do oglądania filmów!

Od momentu przyjazdu nie miałem czasu i ochoty na oglądanie filmów, które przez kilka ostatnich tygodni w Polsce, tak namiętnie ściągałem. Dziś nastąpił ten dzień. Na tapetę poszedł jeden z filmów rezydującego w Rzymie, Ferzana Ozpetka. "Un giorno perfetto - Idealny dzień", to brudna historia psychicznie chorego mężczyzny i wychowującej dwójkę dzieci kobiety. Dramatyczne wydarzenia, które rozgrywają się w przeciągu 24 godzin na długo pozostaną w mej pamięci. Do tego sposób w jaki Ozpetek buduje napięcie i gra Valerio Mastandrea. MUSISZ-TO-KURWA-ZOBACZYĆ!! Poniżej trailer dla niezmotywowanych.

www.youtube.com/watch?v=oEZCRFDi2dY

Jeśli jesteśmy przy temacie wydarzeń kulturalnych, to ostatnio udało mi się zobaczyć kilka, naprawdę dobrych, wystaw. Jednym z nich była wystawa zdjęć National Geographic w Palazzo delle Esposizioni. Zdjęcia podzielono na bloki tematyczne, m.in. 'Praca', 'Nauka' itd. Wśród nich znalazło się kilka prac dotyczących polskiej Solidarności. Miły akcent. W dniu wczorajszym odwiedziłem cudowne miejsce - Auditorium Parco della Musica, gdzie aktualnie prezentowana jest wystawa chilijskiego surrealisty Roberto Matta. Poniżej wrzucam kilka zdjęć, całość natomiast robi mega wrażenie, szkoda tylko, że prac nie było jakoś szczególnie dużo..







Jeśli chodzi o pozostałe newsy, tym razem dotyczące mojej osoby, to muszę przyznać, że wszystko va be.. Już drugi tydzień chodzę na kurs języka włoskiego, organizowany przez dwie sympatyczne włoszki - Domenice i Sylvie. Co prawda nie mogę powiedzieć, że kurs jest wyjątkowo udany, ale to może wynikać z faktu, iż jesteśmy na różnych poziomach znajomości języka i ciężko jest dobrać taki program nauczania, aby nie krzywdził on żadnej ze stron. No, ale to już nie mój problem..  Kurs nie wymaga jakiegoś szczególnego zaangażowania, a oczywistą oczywistością jest, że uczę się pilnie w domu (chyba, że siedzę przy Panteonie i piję piwo :P). Wczoraj, korzystając z odwiedzin Auditorium, udałem się do tamtejszej księgarni, posiadającej wręcz niewyobrażalne zbiory książek z dziedziny sztuki, architektury, filmu (kurwa, musicie to zobaczyć...), muzyki itd. Raj na ziemi!!
Jeśli chodzi o mój projekt i pracę w organizacji, to tutaj mam chyba najwięcej zastrzeżeń.. Generalnie, praca wolontariuszy, czyli moja i pozostałych trzech dziewczyn, ma być rozdzielona na dwa główne zadania. Pierwszy ma być organizowanie wystaw w szkołach (Punti di Vista), drugie zadanie to praca z niepełnosprawnymi ludźmi. No i teraz... przed moim wyjazdem powiedziano mi, że razem z Gośką, będę zajmował się projektem Punti di Vista. Jednak po przyjeździe, okazało się, że tak naprawdę, to JESZCZE NIE WIADOMO !! :D Tak więc, siedzimy i zastanawiamy się, co to będzie?! Całe to zamieszkanie i opóźnienie w organizacji, wynika  z faktu, iż wciąż czekamy na włoskich wolontariuszy z Servizio Civile, którzy będę z nami pracować. Okazało się (:D), że akurat w tym roku pozmieniały się jakieś zasrane procedury i włosi zaczynają dopiero na początku kwietnia, więc wszyscy inni muszę na nich poczekać.. Komedia. Jeszcze jedna rzecz.. każda osoba, biorąca udział w czym o nazwie EVS, ma obowiązkowe szkolenie w kraju goszczącym (szkolenie wyjazdowe). Akurat w TYM roku (:D:D) nie wiadomo kiedy i gdzie odbędą się te szkolenia. Boh, komedia :D

Ostatnio zasłyszane -

Wnuczek pyta dziadka:
- Dziadku, jak to jest, jesteś już pod dziewięćdziesiątkę, a ciągle kobiety za tobą szaleją, co noc inna przychodzi?
- A bo ja wiem... - odpowiedział dziadek i w zamyśleniu oblizał brwi.

;-)

Wracając jeszcze na moment do spraw związanych z moją pracą... Dostaliśmy już rozpiskę wydarzeń kulturalnych, które będziemy organizowali w przeciągu nadchodzącego roku. WYGLĄDA to bardzo obiecująco, ale nawet, jeśli wszystkie te eventy zostaną zorganizowane, to do mojej dyspozycji pozostaje masa wolnego czasu.. W związku z tym, staram się zaangażować w inne aktywności, zobaczymy z jakim rezultatem..

Na koniec, z cyklu "co można znaleźć we włoskim markecie" ... :D



sobota, 10 marca 2012

David Beckham, postać legenda (przynajmniej dla niektórych), urodziwy (?) angol kopiący piłkę na największych boiskach świata. Do tego model (..) aktualnie reklamujący majty dla H&M. Zabawne. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem plakat promujący nową linię gaci Haendemu zauważyłem, że we Włoszech David ma znacznie większy penis, niż ten pokazywany na polskich plakatach. Czy to przypadek? Czy David ma rzeczywiście OGROMNĄ PAŁĘ? Jak sądzicie?

                                                              

wtorek, 6 marca 2012

Osz kurwości! Pierwszy dzień w pracy po pięciu godzinach (w tym jednogodzinnej przerwie) dobiegł końca.. Wygląda to wszystko bardzo włosko.. nie spieszymy się z niczym, ze wszystkimi można się dogadać, na wszystko jest czas.. Po latach pracy z liczbami, bardzo mnie ta odmiana cieszy! Co prawda do tej pory nie wiemy, czym tak naprawdę będziemy się zajmowali, albo kiedy naprawdę zacznie się nasz projekt, ale każdy z nas ma w sobie na tyle luzu, że rozumie włoskie podejście do sprawy i zbytnio nie pogania naszych pracodawców :) Zabawne jest to, że pierwszą rzeczą, o której zostaliśmy poinformowani po wejściu do firmy, to godzina rozpoczęcia przerwy na lunch (naturalnie bez podania godziny jej zakończenia) oraz adresy miejsc w których można dobrze zjeść. Dlaczego w Polsce tak nie można?
Tak więc dzisiaj nastąpiła prezentacja całego personelu UILDM (tak Kasia, to moja organizacja goszcząca:D), przy czym nadmienię, że z każdym z tych osób trzeba było zamienić kilka zdań, uścisnąć dłoń i przyjąć drobny upominek (np. jakieś dziwnego motyla, gazetki, robot kuchenny:D).